Gdzie w Polsce?

Concert Cheering People Guitar - Skitterphoto / Pixabay

Seks grupowy uprawia się w Polsce już w 70 klubach. Ich gośćmi są biznesmeni, handlowcy, uprawiają wolne zawody.

Spotykają się w grupach liczących około dwudziestu osób. Większość z nich ma 35-45 lat. Nazywają się swingersami – to slangowe określenie kogoś, kto przygląda się parom uprawiającym seks. Spotykają się w tzw. swingers clubs, urządzanych najczęściej w prywatnych domach któregoś z członków.

Większość gości uprawiała seks ze stałym partnerem, ale w obecności innych. Mniejszość wymieniała się partnerami – kilkakrotnie podczas nocy. W zachodniej Europie działa ponad 5 tys. klubów swingersów. W Polsce powstało dotychczas około 70 klubów grupowych zabaw seksualnych. Tylko w Warszawie i okolicach jest 12-15 klubów swingerskich. Zainteresowani umawiają się na wspólne zabawy przez Internet.

Spotkania swingersów, czyli seks grupowy, nie są niczym nowym, także w Polsce. Nowe jest coraz większe przyzwolenie na seks grupowy i powstanie ruchu swingersów. W naszym kraju przełomem okazały się lata 1998-1999 r., kiedy to w firmie Pink Press nakręcono dwie części pornograficznego filmu „Śląski karnawał”. Film był w istocie zapisem seksu zbiorowego z udziałem grupy przyjaciół, w większości z górniczych rodzin, od kilku lat spotykających się w weekendy na seksualnych zabawach. Dziełko cieszyło się tak wielką popularnością, że rok później nakręcono „Śląski karnawał 2000”. Film ten ośmielił wiele osób do szukania kontaktów z innymi amatorami seksu grupowego, w czym pomagały internetowe strony swingersów.

Iistnieją już w Polsce zawodowi organizatorzy grupowych zabaw seksualnych. Najbardziej znaną i działającą na największą skalę jest kobieta występująca pod pseudonimem Astrid. Astrid i jej partner Krzysztof prowadzili w Zielonej Górze firmę budowlaną, lecz w połowie lat 90. zbankrutowali. Osiem lat temu założyli agencję matrymonialno-towarzyską, nazwaną Astrid. Później w agencji zaczęli organizować spotkania par – był to pierwszy swingers club w Polsce. Przed dwoma laty przenieśli się do Warszawy. Na spotkanie zapraszają 10-15 par. Zapewniają im nocleg, wyżywienie, alkohol, a także specjalne stroje i różne seksualne akcesoria. Wstęp na taką imprezę kosztuje 200 zł od pary. Astrid i Krzysztof są kimś w rodzaju wodzirejów, ale nie uprawiają seksu ze swoimi gośćmi. Sami nie są zwolennikami seksu grupowego. Uważają, że to źle wpływa na związki. Zawsze któraś strona czuje się zraniona. Z obserwacji Astrid i Krzysztofa wynika, że zwykle to kobiety są inicjatorkami zabaw w klubach swingersów. Szefowie klubu Astrid szacują, że w ich imprezach uczestniczyło dotychczas około 5 tys. osób. Astrid organizuje także spotkania wyjazdowe w atrakcyjnych miejscowościach turystycznych, na przykład w Mikołajkach, Zakopanem czy Kołobrzegu. Szefowa klubu chwali się, że bywa u nich posłanka oraz kilka znanych osób z show-biznesu i mediów. Wśród klientów są także Włosi, Holendrzy, Anglicy, Niemcy. Kiedy jedna z małych lokalnych gazet sfotografowała osoby przychodzące do klubu Astrid i opublikowała te zdjęcia, właściciele wykupili cały nakład. W kręgach polskich swingersów Astrid ma tak dobrą markę, że inni organizatorzy grupowego seksu i agencje towarzyskie podszywają się pod nią.

Powstają również strony internetowe pozwalające na swobodną wymianę anonsów swingersowskich bez żadnych pośredników. Wartą polecenia jest dość nowa strona www.euro-swingers.eu.

Przeczytaj też o klubach w Polsce.